Niejednokrotnie przeglądałam zdjęcia filipińskich plaż, wzdychając do lazurowego błękitu wody. Wyjazd był w planach, jednak wiele razy przekładany. Powodów było wiele. Dodatkowo ceny biletów w okresie świąteczno-noworocznym zawsze były, jak dla mnie, zwyczajnie zbyt wysokie. Tym to właśnie sposobem Filipiny wciąż pozostawały w sferze moich marzeń, planów i westchnień. Aż do pewnej promocji biletów, która wydarzyła się na początku roku, tuż po powrocie z Sri Lanki. Nie zastanawiając się długo, stałam się przeszczęśliwą posiadaczką biletów na Filipiny. Bilety zostały kupione w lutym, co oznaczało, że miałam prawie 10 miesięcy na planowanie, czytanie i organizowanie wakacji marzeń.
Filipiny to 7 107 wysp, z czego jedynie 880 jest zamieszkałych. Kraj ma prawie 92 mln mieszkańców. Blisko 83% ludności to katolicy. Od wielu lat okres świąteczno-noworoczny spędzam w Azji, ale właśnie na Filipinach w tym okresie tak często usłyszałam kolędy i widziałem masę choinek, które zrobione zostały z tak różnych przedmiotów, że naszemu zdziwieniu wciąż nie było końca. Filipiny były jak dotąd jedynym krajem, gdzie poczułam ducha świąt Bożego Narodzenia. Co prawda duch ten objawił się pierwszego dnia świąt, gdy dzieciaki chodziły po plaży śpiewając kolędy. Muszę przyznać, że były bardzo zaangażowane w role kolędników. A sam widok nisamowity, piekna plaża, wokół palmy, a w tle kolędy.
Wybór pory roku, w której zaplanujesz swoje wakacje na Filipinach jest niezwykle istotny. Jeśli chcesz, aby w Twoich wspomnieniach były wyłącznie momenty spędzone na rajskiej plaży, a nie te w przesiąkniętym wilgocią pokoju, czy bungalowie. Na Filipinach (jak to w w często w Azji) występują dwie pory sucha i deszczowa. Pora sucha trwa od listopada do maja. W tym okresie zaplanuj swoje wakacje, bo dni deszczowych jest wtedy, jak na lekarstwo.
Pora sucha dzieli się na dwa etapy. Najprzyjemniej jest od listopada do marca, gdy temperatury nie są zbyt wysokie i oscylują w okolicy 30 stopni. W marcu rozpoczyna się prawdziwe „filipińskie lato”, które jest również okresem wakacji w szkołach oraz urlopów dla Filipińczyków. Temperatura wówczas wzrasta o kilka stopni. W tym czasie dni deszczowe praktycznie nie występują i z opowiadań miejscowych, ponoć trudno jest znieść upały, które nawiedzają kraj.
Podczas naszego pobytu na przełomie grudnia i stycznia, czyli w porze suchej przez kilka dni pogoda była kapryśna i padało. Był to jednak wyjątkowy rok, obfitujący w liczne anomalia pogodowe, ponieważ dokładnie w tym samym czasie Tajlandię, Wietnam czy Kambodżę nawiedziły bardzo obfite deszcze, które trwały kilkanaście dni z rzędu, zalewając niektóre wyspy.
Tajfuny na Filipinach występują cały rok, jednak najczęściej możemy się ich spodziewać w lipcu, sierpniu i wrześniu. Warto o tym pamiętać, bo właśnie wtedy często pojawiają się bardzo dobre ceny lotów na Filipiny, czyli w okresie gdy są największe opady i pogoda jest najmniej stabilna.
Jeśli pobyt nie przekracza 30 dni, wówczas nie potrzebujesz wizy. Warunkiem jest posiadanie wykupionego biletu powrotnego. Ponoć linie lotnicze weryfikują ten fakt, przed wpuszczeniem nas na pokład.
Oficjalną walutą jest Peso filipińskie. Planując podróż zabierz ze sobą dolary amerykańskie i wymień je bezpośrednio na lotnisku. W trakcie podróży porównywaliśmy kurs w różnych miejscach i finalnie najkorzystniejszy kurs był na lotnisku w Manili. 12 Peso to 1 zł.
Na wyspach w niewielu miejscach możesz posługiwać się kartą płatniczą. Raczej nie licz na to, że w lokalnym sklepie zapłacisz kartą. Poza Boracay i większymi hotelami nie jest to proste. Jeśli jesteś posiadaczem karty Mastercard, to musisz wiedzieć, że na Filipinach bardzo często nie są one akceptowane, z kartami Visa nie ma problemu.
Przykładowe ceny na Filipinach:
Na Filipinach są dwa główne lotniska. Pierwsze z nich znajduje się w Manili, drugie na wyspie Cebu.
Na miejscu korzystaliśmy z lotów krajowego przewoźnika Cebu Pacific. Nasze doświadczenia w tym zakresie są mieszane. Kiepsko u nich z punktualnością. Bardzo często nasze loty były opóźnione, lub termin odlotu był przesuwany na kilka godzin przed odlotem. Dlatego, jeśli planujesz transfery między wyspami, to koniecznie załóż sobie pewien zapas czasu, by nie spóźnić się na kolejny lot, czy prom. Być może mieliśmy pecha, ale statystycznie na 5 lotów krajowych, które obsługiwał Cebu Pacific 3 z nich były opóźnione, a lot z Boracay na Bohol został przesunięty z 5 na 9.30 rano, przy czym maila informującego o zmianie godziony odlotu otrzymaliśmy o 2ej w nocy, już w drodze na lotnisko. Poza tymi „drobnymi” niedogodnościami, mogę wam polecić te linie z uwagi na nowe samoloty, czystość i świetny serwis. Zdecydowanie starszy park maszynowy mają nasi europejscy przewoźnicy. Pod kątem bezpieczeństwa, komfortu podróżowania, linie nie odbiegały od standardów europejskich.
Podróżowanie po Filipinach nie jest rzeczą łatwą. To właśnie tu powstało nasze określenie „filipiński standard”, w odniesieniu to rożnych przygód, które miały miejsce w trakcie transferów pomiędzy wyspami. Jakkolwiek szacowaliśmy kilkugodzinny czas potrzebny, aby przemieścić się na kolejną wyspę, za każdym razem trwał powyżej 10 godzin. Na liczne perturbacje wpływ miały opóźnienia praktycznie każdego lotu krajowego. Drogi również nie są najlepszej jakości, średnia prędkość jazdy samochodem to 30-40 kilometrów na godzinę.
Niewiele wysp posiada lotnisko, co znacznie utrudnia poruszanie się między wyspami. Na większość wysp dostaniesz się lokalnymi promami (które są naprawdę lokalne). Na Bantayan podróżowaliśmy z kogutami, świnkami i innymi lokalnymi atrakcjami, będąc jednymi z niewielu turystów na promie. Prawdziwy, lokalny klimat. Ceny promów nie są wysokie, ale zazwyczaj składają się z kilku elementów. Opłaty za wejście na teren portu, opłaty za bagaż, dodatkowych opłat i finalnie samej opłaty za przejazd. Bardzo często każdą z opłat należy uiścić w osobnym okienku czy stanowisku. Przykładowo cena biletu z portu Hagnaya na Bantayan to koszt 180 PHP.
Na wyspach najlepiej poruszać się skuterem. Ceny wynajmu są różne w zależności od wyspy i ilości miejsc oferujących wynajem. Kształtują się od 150 do 500 PHP, oczywiście ceny można, a nawet trzeba negocjować. Przykładowo na Bantayan wypożyczyliśmy bardzo dobry, praktycznie nowy skuter Honda na tydzień w cenie 150 PHP za dobę. Na Bohol, z uwagi na znaczne oddalenie naszego hotelu od turystycznego zagłębia, jakim jest Panglao, mieliśmy możliwość wynajęcia skuteru wyłącznie bezpośrednio w hotelu w cenie 500 PHP za dobę.
Po Manili możesz poruszać się taksówkami. Koniecznie domagaj się, aby taksówkarz włączył licznik, co nie jest proste. W Manili korzystaliśmy z Ubera, który był trzykrotnie tańszy niż taksówka i nie mieliśmy problemu z zapłatą za kurs, która była z góry ustalona. Zdecydowanie polecam to rozwiązanie, jeśli nie chcesz kłócić się z kierowcą taksówki o to, aby włączył taksometr, który jest zazwyczaj jest skutecznie ukryty, o dodatkowe koszty i na dodatek jeszcze sprawdzać, czy rzeczywiście wiezie Cię do ustalonego miejsca, właściwą drogą. Uber nie sponosorował tego tekstu, ale muszę przyznać, że jest to rozwiązanie zdecydowanie komfortowe, szczególnie w nieznanym mieście.
Jeepney – to bardzo ciekawy środek transportu tzw. lokalny autobus, który został przerobiony z pozostawionych przez armię amerykańską samochodów – Jeep Wrangler. Te pojazdy to lokalne dzieła sztuki, każdy jest inny, kolorowy i wyjątkowy. Jazda Jeepneyem to ciekawe doświadczenie. Ważne – nie zatrzymują się na określonych przystankach, gdyż takie na Filipinach nie wsytępują. Oznacza to, że możemy wszędzie rozpocząć swoją podróż i w dogodnym dla nas miejscu ją zakończyć.
Na Filipinach będziesz również korzystać z Tuk Tuka. W każdym azjatyckim kraju, konstrukcja tego pojazdu jest nieco inna, ale idea podróżowania tym środkiem transportu niezmiennie ta sama: huk, hałas, wiatr we włosach i targowanie się o cenę przejazdu. Pamiętaj, że początkowo podana cena jest znacząco zawyżona i musisz ją podzielić na dwa, lub cztery, aby uzyskać rzeczywistą cenę za przejazd. Na Filipinach tuk tuk to tricykl, który przypomina motocykl z doczepioną przyczepką. Pojemność tych pojazdów zawsze zadziwia. Gdy widziałam ilość osób znajdujących się w środku, to gdzieś w głowie miałam różne historie sprzed kilkunastu, czy kilkudziesięciu lat, gdy Fiat 126p był królem naszych szos i był w stanie przewieźć wielopokoleniową rodzinę na wakacje, czy materiały do budowy domu. Z pewnością wśród Twojej rodziny i szczęśliwych posiadaczy Malucha krążyły niesamowite historie-legendy o niezwykłych dokonaniach tego pojazdu. Dokładnie tak samo świetnie sobie radzi popularny tuk tuk filipiński – tricykl.
Chcesz wiedzieć więcej? zajrzyj tu: